poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 31.


      W tym samym czasie, kiedy wszyscy Borussen gratulowali decyzji Marco , Natalia spędzała czas w parku wraz z Sarą. Dziewczynka bawiła się na placu zabaw wraz ze swoimi rówieśnikami, a Polka siedziała na ławce przyglądając się jej i zajadając się lodami miętowymi . Dziwiła się , ponieważ była to jej czwarta porcja w ciągu dnia. Nigdy nie miała wilczego apetytu a takie posiłki nie były w jej stylu. Kiedy patrzała się na szczęśliwą Sarę , ktoś zaszedł ją od tyłu i zasłonił oczy .
- Doma dobrze wiem, że to ty !  - zaśmiała się .
- Nigdy mi się to nie udaje.
- Robisz tak od…
- Piątej klasy podstawówki… Hmmm to były czasy.- rozmarzyła się Dominika.
- Wiesz , czasami tęsknie za Poznaniem .
- Za tym klimatem , ludźmi , stadionem, imprezami, pierwszą miłością …..
- Oj tam tu mamy nasze prawdziwe drugie połówki.
- Ale wiesz czasami zastanawiam się co tam u niego słychać , jak mu się gra w Poznaniu. 
- Doma ogar ! Tu masz Marco i go kochasz ! Kochasz Go prawda ?!
-No pewnie , że tak , ale wiesz , że pierwszej miłości nigdy się nie zapomina.
- Dominiko wy nawet nie byliście parą . Spokój ! Ty kochasz Marco a on ciebie i TAK MA BYĆ ! 
- Wiem i nawet cieszę się , że tu przyjechałyśmy , bo nigdy bym go nie poznała , a ty nie byłabyś teraz z Łukaszem i nie opiekowała się tym małym brzdącem , który biegnie w naszą strone.
- Hejjj Doma ! – krzyknęła mała .
- Witaj moje słońce , już się za tobą stęskniłam !- uśmiechnęła się i wzięła Sarę na ręce.
- No już koniec na dzisiaj , musimy wracać do domu i ugotować obiad.
- A co będziemy lobić ?
- A co chcesz ?
- Kulczaka i lyż z sosem ! – odparła Sara po chwili zastanowienia.
- Okej ale z warzywami ?
- Njjeeee … może być tylko gloszek! 
- Dobrze jakoś go tam przyrządzimy.
- To ja będę się zbierać . – powiedziała Doma.
- Njeee ciociu choć z nami ! – oznajmiła mała Piszczkówna.
- No jak Natka się zgodzi.- zaśmiała się a w tym momencie Sara spojrzała na dziewczynę swojego ojca wielkimi błagalnymi oczami kręcąc się na stópkach mówiąc – Plosze , plose.
- Oczywiście, że tak.  Zadzwoń jeszcze po Marco to zjemy wspólnie.
- Ten żarłok zje nam wszystko . – zaśmiała się .
- Oj tam zrobię mu potrójną porcje . 
Dziewczyny udały się do sklepu , kupiły potrzebne produkty do przygotowania obiadu. Oczywiście Natka musiała kupić słoik Nutelli, ponieważ zużyli cały podczas śniadania. Idąc do domu rozmawiały o prawie wszystkim zaczynając od pogody , kończąc na ich pracy na studiach , którą oddały kilka dni temu na zaliczenie. Miały nadzieje, że artykuły są w miarę dobre, aby uzyskać pozytywną ocenę . Kiedy dotarły do domu zajęły się przygotowywaniem obiadu. Marco na wieść o 'rodzinnym' obiadku od razu przyjechał do domu Piszczka. 
   Cała piątka zasiadła do stołu i zaczęli konsumować podany przez Natkę obiad. 
  -No postarałyście się ..-pochwalił dziewczyny Reus.
  -Wiadomo.-zaśmiała się  Natka.
  -Kochanie..-zaczął niepewnie Marco.
  -Tak ?-odezwała się Dominika.
  -Organizujemy małą impreze u nas w domu.
  -Okej.-uśmiechnęła się przyjaźnie.-A kiedy ?
  -No w ten piątek. Łukasz mi pomaga.
  -To świetnie.-stwierdziła.-Przepraszam , muszę odebrać...-wszyscy usłyszeli dźwięk dzwonka informującego o połączeniu. Dominika poszła do kuchni , aby odebrać. Wróciła po pięciu minutach z niezbyt wesołą miną.
  -Co jest ?-spytała Natka.
 -Mój brat zerwał więzadło krzyżowe i muszę jechać do  Poznania...
  -Jak to ? A Twoi rodzice ?-zapytał Marco , który obawiał się ,że jego plan diabli wezmą.
   -Są w delegacji w USA  wyjechali na tydzień , a młodym musi się ktoś zająć. 
   -A do tej pory z kim był ?
   -Był na obozie w Gdyni ,ale teraz musi wracać.
   -Do Poznania powiadasz...-zaciekawiła się Natalia.
   -Tak.
   -To nawet Ci powiem ,że pojadę z Tobą .
   -Ale jak to ?-obruszył się Łukasz.-Na ile ?
   -Na parę dni ...
   -No dobrze..-zgodził się.
Marco posmutniał , bo jego wspaniały plan nie wypali. Bił się z myslami i zastanawiał -Co teraz !?
    -Marcuś , kochanie ....-usłyszał głos ukochanej.-Przełóżcie tą impreze na następny piątek .
    -Dobrze skarbie.-w sumie miała racje , ale on zamówił wszelkie atrakcje na ten piątek...
   Po wspólnym obiedzie wszyscy udali się do salonu aby pograć w jakieś gry planszowe. Sara nie dawała im żyć , bo strasznie się nudziła. Po wspólnej zabawie Dominika i Natka poszły spakować rzeczy na wyjazd , ponieważ musiały wyjechać już jutro z rana.


 __________________________
Hejo ;p Przepraszam ,ale nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział na jakimkolwiek moim blogu , gdyż jadę do babci...ale postaram się pisaaać <3

Pozdrawiam :**

5 komentarzy:

  1. jakie cudeńko <33 boski normalnie ! kocham tego bloga !
    a tak po za tym chciałam Ci bardzo podziękować za miłe słowa na moim blogu, dużo one dla mnie znaczą, podniosły mnie na duchu :) nie wiem jak Ty to robisz ale wiesz jak sprawić by na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie znasz mnie a wiesz w jakim jestem humorze. Nie wiem czy to co piszę mnie odzwierciedla może trochę i pokazuje jaka jestem. Dziękuję Ci za każde słowa skierowane pod moi adresem. DZIĘKUJĘ ! <33

    zapraszam na nowy rozdział http://lewy-go-away.blogspot.com/2013/04/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty jak zawsze! <3
    Powtarzam się, ale cóż, kocham tego bloga, te opowiadanie <3
    Chciałabym pisać tak zajebiście jak Ty! Twój talent nie może się zmarnować :3
    Czekam na następny i zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/ nowy rozdział!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne naprawdę ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super przyjemnie się czyta twoje blogi jak również i ten :)
    Już nie mogę się doczekać następnego.
    zapraszam w wolej chwili: http://nowe-zycie-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń