Dominika nie wiedziała, co oznaczały słowa Łukasza. Pragnęła tylko już wrócić do Dortmundu i o wszystkim zapomnieć. Ubrała się i postanowiła rozpocząć pakowanie. Nie miała dużo ubrań, więc szło jej to sprawie, jednak ciągle po głowie chodziły jej pytania Jakmam postapić ? Kogo tak naprawdę kocha? Gdy zakończyła porządki wzięła liścik pozostawiony na biurku i schowała do portfela. Zeszła na dół a tam ujrzała Natkę i Marcina w świetnych humorach.
- O hej Doma !
- O jak ładnie pachnie , co to ? - zapytała.
-Robię pizzę, bo wiem ,że lubisz.-oznajmiła spokojnie Natka.-Kiedy wracamy...?
-No przecież mówiłam Ci,że już jutro.
-Bo ja to już chce jechać.-westchnął Marcin.
-No dobrze,za kilka godzin będziemy w domu.
-To dobrze..-uśmiechnął się do siostry.
Dominika była podirytowana ciągłymi, głupimi pytaniami brata. Ogólnie dzisiaj była zdenerwowana.Chodziła jak na szpilkach
Chciala jak najszybciej wracać.
- A wy już spakowani ? - zapytała.
- Ja tak , moja walizka stoi w korytarzu. - odparła Natka
- Natka ! - krzyknęła Doma .
- Co !?
- Nie powinnać w takim stanie dźwigać !
- Ciąża to nie choroba. - skwitowała.
-dobra dobra, masz tak nie robić.-rzekła poważnie.
-No jak Łukasz..-mruknęła.
-O właśnie, co tam u Piszczucha ?
-Normalka.-westchnęła.-Daje radę, dzwoni co 15 minut,ale to szczegół.
-Martwi się, głupolu.-zaśmiała się .
- A powiedziałaś mu o ciąży ? - zapytała .
- Nie mam zamiar mu zrobić niespodziankę .- zaśmiała się .
-Ahmm.-westchnęła.-To nie wie, a dzwoni co kwadrans ?-zdziwiła się.
-No też się dziwie...ale wybaczam mojemu miśkowi.-powiedziała dumnie.
-Bleeh. Rzygam..-skwitował dziewczyny Marcin.
-Czym ?
-Miłością.-zaśmiał się.
- Oj niedługo to ja będę ciocią . - zaśmiała się Doma.
-No a ja wujkiem ! -krzyknął młody.
-Nie...Ty nie będziesz wujkiem..-popatrzyła na niego świdrującymi oczyma.
-No weź ! Natka powiedz jej coś ! -bulwersował się młody zawodnik Lecha Poznań.
-Będziesz wujkiem.-upokajała go Natka.
-Serio ?
-Serio , serio.-zaśmiała się głaskając Marcina po włosach.
- No a Doma Ty jesteś w ciąży? - spytał się .
- No coś ty Marcin ! Natka . - zaśmiała się .
- A szkoda bo miałem nadzieję , że będę uczył małego gry w piłkę.
- A skąd wiesz , że to byłby chłopiec?
- Musiałby być.
- Dziewczyny też grają w nogę. - oburzyła się Natka.
-Właśnie, deklu.-zaśmiała się Doma.
-Oj tam...
-Ty to jakiś z średniowiecza jesteś !
-Niby dlaczego ?
-Bo nie wierzysz w umiejętności kobiet.
- A moja córka bd grała w nogę lepiej od ciebie ! - zaśmiała się Natka. - Po tatusiu. - uśmiechnęła się Doma.
-Oczywiście.-rzekła pewnie.-Zaraz , zaraz już wiesz jaka płeć ?
- Nie , ale ważne żeby było zdrowe.
- O a propo zdrowia, Marcin bierz te dwa patyki i szoruj się spakować! - oznajmiła Doma i podała swojemu bratu kule za pomocą których mógł się trochę poruszać.
-Idę...ale ty wkurzająca jesteś.
Kiedy dziewczyny zostały same , Natka rzuciła zabójcze spojrzenie w stronę swojej przyjaciółki.
- No co ?!
- A co to za hałasy były w nocy na balkonie ?
- Yyyy kot sąsiadki.
- Który ma 2 nogi i 2 ręce?
- Może..
- Nie pitol ! Gadaj !
-No dobra...Ale nie krzycz.
- Dobra nie mogę się denerwować w moim stanie.
-Więc...to był Łu..
-Oszalałaś ?! Co robiłaś z Teo po nocy ?
- Nic tylko rozmawialiśmy...
- I to wszystko ? - wypytywała ją Natka, bo widziała po zachowaniu przyjacióki, że coś ukrywa.
-No weź się nie czepiaj już. W ogóle kiedy jedziemy na lotnisko?
-No przecież Ty bukowałaś bilety geniuszu!
-Ej dziewczyny nie kłóćcie się.-odezwał się Marcin wychodząc z pełną walizką.
- A pamiętam ! Zabijecie mnie ?
- powiedziała Doma robiąc oczy kota ze Shreka .
- Dlaczego ? Czyżby...
- Mamy lot za niecałą godzinę .- odparła.
-Debilka ! -krzyknął Marcin.-Zamawiaj Taksówkę!
- Spokojnie ..- zareagowała Natka. - Ja zadzwonię po taksówkę , a ty zabierz swój paszport, a Ty Doma wynieś torby przed dom. Wszyscy zrobili tak jak kazała ciężarna.
O wyznaczonej godzinie stawili się na lotnisku w oczekiwaniu na samolot do domu.
Lot nie trwał zbyt długo i wszyscy cali i zdrowi dotarli na miejsce. Na parkingu czekał na nich Marco i Łukasz. Dziewczyny szybko bodbiegły do swoich ukochanych a Marcin wolno poruszając sie szedł za nimi. Własnym oczom nie wierzył , że widzi gwiazdy Bundesligi
-No siema duperky !- zawołał Marco.-Ajj sorrki,siema młody !
- Czeeeeść . - odpowiedział z lękiem w głosie.
- Jak tam było w Poznaniu? - zapytał Łukasz.
- Dobrze.- odpowiedziała szybko Doma ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Spotkałyście jakiś starych znajomych ? - zapytał Marco.
Doma od razu zrobiła się blafa. Przecież Reus nie mógł się nic dowiedzieć o istnieniu Teodorczyka. Natka widząc reakcję swojej przyjaciółki odpowiedziała - Kilka koleżanek ale cały czas byłyśmy albo w szpitalu albo w domu. - skończyła temat. - A jak tam u was w Dortmundzie ?
-Nawet okej,ale tęskniłem.-Piszczu przytulił do siebie Natkę.-Sara także.
-Ooo słodko.-powiedziała śmiejąc się.-To co idziemy do domu ?
-Ok, to do nas ?-zapytał Marco.
-Nie, bo u was po schodach trzeba zapierniczać na 3 piętro.-stwierdziła Natalia.-Marcin nie da rady,więc idziemy do nas.
Wszyscy udali się do samochodów. Marco jechał z Domą a Marcin pojechał z Piszczkiem i Natką , ponieważ mieli więcej miejsca z tyłu samochodu. Dziewczyna Reusa przez całą drogę spoglądała przez okno na zalane deszczem miasto. Jej głowa wyglądała idedtycznie była zalana myślami na temat Teo i Marco, z tym pierwszym zakończyła już znajomość, ale nie mogła sobie darować kłamstwa wobec tego drugiego.
- Coś się stało kochanie ? - Marco złapał dłoń dziewczyny i uśmiechnął się do niej , a ona odwzajemniła uśmiech.
- Yyy... Ale nie wiem czy mogę ci powiedzieć ..- Dziewczyna musiała coś wymyśleć na szybko , postanowiła powiedzieć o ciąży Natki.
- Natka spodziewa się dziecka.
- Jejjju Piszczu będzie w siódmym niebie.
- Ale na razie nic mu nie mów.l
- Okej będę cicho . - obiecał.
-Dobrze, ale jak coś powiesz to foch forever !-zastraszyła ukochanego.
-Ma się rozumieć ksieżniczko.-zaśmiał się.-tęskniłaś za mną ?
-Jasne kotku.-rzekła.-Cały czas o Tobie myślałam...
-Kocham Cię..tak bardzo.
-Ja ciebie też miśku.-teraz już w stu procentach była pewna swoich słów. Kocha tylko Marco i tylko z nim chce być. Chociaż Teo...Teo zawsze będzie w jej sercu, jako przyjaciel i dawna miłość. Przewodnik po tym dzikim uczuciu...dziwnym stanie.
___________________________________________
A więc..mecze niezbyt udane. Ale trzeba żyć dalej !
Dziękuje za komentarze <3
Pozdrawiamy !
Izaa i Justyna <3
Kocham to <3
OdpowiedzUsuńPo prostu mistrzostwo!
Genialny rozdział :)
Czekam na kolejny!
Nie masz za co dziękować kochana, to ja Tobie dziękuję, że piszesz takie cudo <3
Pozdrawiam :3
świetny :)
OdpowiedzUsuńcudowny ! boskie to jest !
OdpowiedzUsuńnie wiem co mogę więcej napisać ;P wspaniałe i tyle <33
czekam na więcej !
pozdrawiam ;*
Wspaniałe ;) Super się czyta :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie:
http://idealnie-nieidealna-milosc.blogspot.com/
Nie wiem jak to się stało, że odkryłam ten rozdział dopiero po tygodniu o.O Ale jest wspaniały, bardzo się cieszę, że Doma uświadomiła sobie kogo tak naprawdę kocha <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, czekam na kolejny i jeszcze dziś zapraszam na nowy do siebie :)