sobota, 18 maja 2013

Rozdział 36.


Dominika nie wiedziała, co oznaczały słowa Łukasza. Pragnęła tylko już wrócić do Dortmundu i o wszystkim zapomnieć. Ubrała się i postanowiła rozpocząć pakowanie. Nie miała dużo ubrań, więc szło jej to sprawie, jednak ciągle po głowie chodziły jej pytania Jakmam postapić ? Kogo tak naprawdę kocha? Gdy zakończyła porządki wzięła liścik pozostawiony na biurku i schowała do portfela. Zeszła na dół a tam ujrzała Natkę i Marcina w świetnych humorach. - O hej Doma ! - O jak ładnie pachnie , co to ? - zapytała. -Robię pizzę, bo wiem ,że lubisz.-oznajmiła spokojnie Natka.-Kiedy wracamy...? -No przecież mówiłam Ci,że już jutro. -Bo ja to już chce jechać.-westchnął Marcin. -No dobrze,za kilka godzin będziemy w domu. -To dobrze..-uśmiechnął się do siostry. Dominika była podirytowana ciągłymi, głupimi pytaniami brata. Ogólnie dzisiaj była zdenerwowana.Chodziła jak na szpilkach Chciala jak najszybciej wracać. - A wy już spakowani ? - zapytała. - Ja tak , moja walizka stoi w korytarzu. - odparła Natka - Natka ! - krzyknęła Doma . - Co !? - Nie powinnać w takim stanie dźwigać ! - Ciąża to nie choroba. - skwitowała. -dobra dobra, masz tak nie robić.-rzekła poważnie. -No jak Łukasz..-mruknęła. -O właśnie, co tam u Piszczucha ? -Normalka.-westchnęła.-Daje radę, dzwoni co 15 minut,ale to szczegół. -Martwi się, głupolu.-zaśmiała się . - A powiedziałaś mu o ciąży ? - zapytała . - Nie mam zamiar mu zrobić niespodziankę .- zaśmiała się . -Ahmm.-westchnęła.-To nie wie, a dzwoni co kwadrans ?-zdziwiła się. -No też się dziwie...ale wybaczam mojemu miśkowi.-powiedziała dumnie. -Bleeh. Rzygam..-skwitował dziewczyny Marcin. -Czym ? -Miłością.-zaśmiał się. - Oj niedługo to ja będę ciocią . - zaśmiała się Doma. -No a ja wujkiem ! -krzyknął młody. -Nie...Ty nie będziesz wujkiem..-popatrzyła na niego świdrującymi oczyma. -No weź ! Natka powiedz jej coś ! -bulwersował się młody zawodnik Lecha Poznań. -Będziesz wujkiem.-upokajała go Natka. -Serio ? -Serio , serio.-zaśmiała się głaskając Marcina po włosach. - No a Doma Ty jesteś w ciąży? - spytał się . - No coś ty Marcin ! Natka . - zaśmiała się . - A szkoda bo miałem nadzieję , że będę uczył małego gry w piłkę. - A skąd wiesz , że to byłby chłopiec? - Musiałby być. - Dziewczyny też grają w nogę. - oburzyła się Natka. -Właśnie, deklu.-zaśmiała się Doma. -Oj tam... -Ty to jakiś z średniowiecza jesteś ! -Niby dlaczego ? -Bo nie wierzysz w umiejętności kobiet. - A moja córka bd grała w nogę lepiej od ciebie ! - zaśmiała się Natka. - Po tatusiu. - uśmiechnęła się Doma. -Oczywiście.-rzekła pewnie.-Zaraz , zaraz już wiesz jaka płeć ? - Nie , ale ważne żeby było zdrowe. - O a propo zdrowia, Marcin bierz te dwa patyki i szoruj się spakować! - oznajmiła Doma i podała swojemu bratu kule za pomocą których mógł się trochę poruszać. -Idę...ale ty wkurzająca jesteś. Kiedy dziewczyny zostały same , Natka rzuciła zabójcze spojrzenie w stronę swojej przyjaciółki. - No co ?! - A co to za hałasy były w nocy na balkonie ? - Yyyy kot sąsiadki. - Który ma 2 nogi i 2 ręce? - Może.. - Nie pitol ! Gadaj ! -No dobra...Ale nie krzycz. - Dobra nie mogę się denerwować w moim stanie. -Więc...to był Łu.. -Oszalałaś ?! Co robiłaś z Teo po nocy ? - Nic tylko rozmawialiśmy... - I to wszystko ? - wypytywała ją Natka, bo widziała po zachowaniu przyjacióki, że coś ukrywa. -No weź się nie czepiaj już. W ogóle kiedy jedziemy na lotnisko? -No przecież Ty bukowałaś bilety geniuszu! -Ej dziewczyny nie kłóćcie się.-odezwał się Marcin wychodząc z pełną walizką. - A pamiętam ! Zabijecie mnie ? - powiedziała Doma robiąc oczy kota ze Shreka . - Dlaczego ? Czyżby... - Mamy lot za niecałą godzinę .- odparła. -Debilka ! -krzyknął Marcin.-Zamawiaj Taksówkę! - Spokojnie ..- zareagowała Natka. - Ja zadzwonię po taksówkę , a ty zabierz swój paszport, a Ty Doma wynieś torby przed dom. Wszyscy zrobili tak jak kazała ciężarna. O wyznaczonej godzinie stawili się na lotnisku w oczekiwaniu na samolot do domu. Lot nie trwał zbyt długo i wszyscy cali i zdrowi dotarli na miejsce. Na parkingu czekał na nich Marco i Łukasz. Dziewczyny szybko bodbiegły do swoich ukochanych a Marcin wolno poruszając sie szedł za nimi. Własnym oczom nie wierzył , że widzi gwiazdy Bundesligi -No siema duperky !- zawołał Marco.-Ajj sorrki,siema młody ! - Czeeeeść . - odpowiedział z lękiem w głosie. - Jak tam było w Poznaniu? - zapytał Łukasz. - Dobrze.- odpowiedziała szybko Doma ze sztucznym uśmiechem na twarzy. - Spotkałyście jakiś starych znajomych ? - zapytał Marco. Doma od razu zrobiła się blafa. Przecież Reus nie mógł się nic dowiedzieć o istnieniu Teodorczyka. Natka widząc reakcję swojej przyjaciółki odpowiedziała - Kilka koleżanek ale cały czas byłyśmy albo w szpitalu albo w domu. - skończyła temat. - A jak tam u was w Dortmundzie ? -Nawet okej,ale tęskniłem.-Piszczu przytulił do siebie Natkę.-Sara także. -Ooo słodko.-powiedziała śmiejąc się.-To co idziemy do domu ? -Ok, to do nas ?-zapytał Marco. -Nie, bo u was po schodach trzeba zapierniczać na 3 piętro.-stwierdziła Natalia.-Marcin nie da rady,więc idziemy do nas. Wszyscy udali się do samochodów. Marco jechał z Domą a Marcin pojechał z Piszczkiem i Natką , ponieważ mieli więcej miejsca z tyłu samochodu. Dziewczyna Reusa przez całą drogę spoglądała przez okno na zalane deszczem miasto. Jej głowa wyglądała idedtycznie była zalana myślami na temat Teo i Marco, z tym pierwszym zakończyła już znajomość, ale nie mogła sobie darować kłamstwa wobec tego drugiego. - Coś się stało kochanie ? - Marco złapał dłoń dziewczyny i uśmiechnął się do niej , a ona odwzajemniła uśmiech. - Yyy... Ale nie wiem czy mogę ci powiedzieć ..- Dziewczyna musiała coś wymyśleć na szybko , postanowiła powiedzieć o ciąży Natki. - Natka spodziewa się dziecka. - Jejjju Piszczu będzie w siódmym niebie. - Ale na razie nic mu nie mów.l - Okej będę cicho . - obiecał. -Dobrze, ale jak coś powiesz to foch forever !-zastraszyła ukochanego. -Ma się rozumieć ksieżniczko.-zaśmiał się.-tęskniłaś za mną ? -Jasne kotku.-rzekła.-Cały czas o Tobie myślałam... -Kocham Cię..tak bardzo. -Ja ciebie też miśku.-teraz już w stu procentach była pewna swoich słów. Kocha tylko Marco i tylko z nim chce być. Chociaż Teo...Teo zawsze będzie w jej sercu, jako przyjaciel i dawna miłość. Przewodnik po tym dzikim uczuciu...dziwnym stanie. ___________________________________________ A więc..mecze niezbyt udane. Ale trzeba żyć dalej ! Dziękuje za komentarze <3 Pozdrawiamy ! Izaa i Justyna <3

5 komentarzy:

  1. Kocham to <3
    Po prostu mistrzostwo!
    Genialny rozdział :)
    Czekam na kolejny!
    Nie masz za co dziękować kochana, to ja Tobie dziękuję, że piszesz takie cudo <3
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny ! boskie to jest !
    nie wiem co mogę więcej napisać ;P wspaniałe i tyle <33
    czekam na więcej !
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe ;) Super się czyta :)

    W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    http://idealnie-nieidealna-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem jak to się stało, że odkryłam ten rozdział dopiero po tygodniu o.O Ale jest wspaniały, bardzo się cieszę, że Doma uświadomiła sobie kogo tak naprawdę kocha <3
    Cudowny rozdział, czekam na kolejny i jeszcze dziś zapraszam na nowy do siebie :)

    OdpowiedzUsuń